Najbliższe kilka dni były dla Hermiony nie lada wyzwaniem. Nie dość, że nauczyciele wyjątkowo dużo w ostatnim czasie zadawali, to jeszcze z większości przedmiotów miała egzaminy powtórkowe z minionego materiału. Musiała również całymi dniami wysłuchiwać wywodów Ginny na temat Marcusa, który zdążył już oficjalnie zostać jej chłopakiem, co spotkało się z niezbyt miłą reakcją uczniów, a w szczególności Ślizgonów. Nadal starała się o polepszenie kontaktów z Harrym, co małymi kroczkami przynosiło skutki. Starała się o tą przyjaźń jak tylko mogła: chodziła na treningi Wybrańca, który w tym roku został kapitanem, pomagała mu w nauce i zadaniach domowych, ale nie odrabiała ich za niego, z resztą Harry nawet o to nie prosił. Nie zależało mu już na ocenach, bo miał gwarantowaną posadę aurora pod warunkiem, że ukończy szkołę. Z Ronem rozmawiała tylko sporadycznie i to ona zawsze zagadywała chłopaka. Rozmawiali przede wszystkim o lekcjach, zadaniach i nauczycielach, chociaż były przyjaciel sprawiał wrażenie znudzonego rozmową i kończył ją pod byle jakim pretekstem. Nie czuła się z tym dobrze, ale musiała się pogodzić z jego decyzją, Harry powiedział jej, ze Ron wciąż źle znosi ich rozstanie, a Hermiona to uszanowała i nie chciała przyjaźnić się z nim na siłę, jeśli ten liczyłby na coś więcej, chociaż na razie nie zapowiadało się, aby chciał mieć z nią cokolwiek wspólnego. Z żalem musiała stwierdzić, że słynne "Złote Trio" się rozpada i raczej nie zanosi się na poprawę tej sytuacji.
Siedziała właśnie w bibliotece pisząc esej z transmutacji, kiedy zauważyła coś, co ją zaniepokoiło, a konkretniej ktoś. Teodor Nott, który groził palcem przestraszonemu Marcusowi Flintowi. Z trudem oderwała się od pisania zadania, ale obowiązki prefekta wzywały. Kiedy była już w połowie drogi zauważył ją Nott, który rzucił swojemu rozmówcy ostatnie, pełne nienawiści spojrzenie i zupełnie ją ignorując odwrócił się i odszedł.
- Hej, Marcus - zawołała za również odchodzącym już w przeciwnym kierunku chłopakiem, który niechętnie się odwrócił - stało się coś?
- Nie interesuj się, Granger - wysyczał - dobrze ci radzę - obrócił się na pięcie i zniknął za najbliższym zakrętem.
Hermiona stała jeszcze przez chwilę osłupiała i zastanawiała się, co powinna zrobić, bo że powinna to było oczywiste, przecież była prefektem naczelnym i powinna pomagać innym. Postanowiła, ze porozmawia z Marcusem zaraz po napisaniu eseju dla McGonnagal. Ruszyła w stronę drzwi do biblioteki i zamyślona prawie w nie wpadła. Nacisnęła na klamkę i nic się nie stało, ale nie zrażona spróbowała drugi raz. Po kilkunastu próbach zaczęła lekko panikować. Drzwi były zamknięte, a w środku pomieszczenia zostały jej rzeczy i nie skończony esej dla McGonnagal. Zrezygnowana osunęła się po ścianie i usiadła na kafelkach z głową pomiędzy kolanami. Była bezradna, a jedynym sensownym wyjściem był powrót do dormitorium i napisanie zadania z pomocą przyjaciół, w końcu ona pomogła im wiele razy, ale nie miała zamiaru tego robić, nie podda się tak łatwo, w końcu nie bez powodu jest Gryfonką. Już obmyślała jakiś plan, gdy usłyszała kroki na korytarzu. Podniosła głowę z nadzieją, że to pani Pince, jednak bardzo się myliła. Był to Blaise Zabini. Oczywiście – pomyślała – tak, jakbym nie miała dzisiaj już wystarczająco dużo problemów. Jednak ku jej niezmiernemu zdziwieniu Ślizgon wyciągnął ku niej rękę, by pomóc jej wstać. Hermiona przez chwilę się zawahała ,jednak po deklaracji Ślizgona, że nic jej nie zrobi niechętnie ujęła jego dłoń.
- Domyślam się – zaczął Zabini – że nie siedziałabyś tu sama po ósmej wieczorem bez konkretnego celu. Nie mylę się, prawda?
Brązowooka już chciała mu jakoś zgryźliwie odpowiedzieć, kiedy przypomniała sobie o jego miłym geście i kiwnęła tylko potwierdzająco głową.
- Myślę, że mógłbym ci pomóc.
Tego już było za wiele. Blaise Zabini, drugi w kolejności największy tępiciel szlam, chciał jej pomóc? Nie wiedziała, co ma o tym myśleć, bo z jednej strony przed chwilą udowodnił jej, że potrafi być miły, ale z drugiej to wciąż ten sam, wredny Ślizgon.
- To jak, Granger – odezwał się powiesz mi, co cie trapi?
Kolejny szok. Gdzie podziała się ‘szlama’ ? Mogłaby jeszcze długo stać na środku korytarza i rozmyślać o dziwnym zachowaniu czarnoskórego, jednak wyglądało na to, że faktycznie chciał jej pomóc, a na dodatek był pewnie jej ostatnią deską ratunku. Westchnęła i niechętnie odpowiedziała przygotowana na fale śmiechu ze strony Zabiniego:
- Zostawiłam moje rzeczy w środku, a biblioteka jest już zamknięta.
Czekała na kpiny, lub przyznanie się Ślizgona, że wcale nie zamierza pomagać, a ona jest naiwna lub chociaż masę pytań i wyzwisk, że jest głupia i nierozsądna, ale nic takiego się nie stało. Zabini pokręcił tylko z rezygnacją głową i szepnął: Alohomora i drzwi głośno skrzypnęły.
- Zabini, kretynie przecież ktoś nas może przyłapać – Hermiona zaczęła lekko panikować .
- Uspokój się, jeśli nie chcesz to zostań. Gdzie zostawiłaś rzeczy?
- Zapomnij, idę z tobą. Muszę pilnować, żebyś nie zrobił czegoś głupiego.
Ślizgon pchnął drzwi tak, aby mogli bez problemu się przedostać, ale też nie za szeroko, bo drzwi okropnie skrzypiały. Weszli do środka, a Hermiona od razu pożałowała swojej decyzji, przecież mogła pójść po panią Pince i nie byłoby problemu. Przeklęła w myślach swoją głupotę i ruszyła w kierunku pozostawionej torby, a za nią czarnowłosy chłopak. Bez problemu znalazła miejsce, w którym niedawno siedziała, zebrała wszystkie rzeczy i kierowała się do wyjścia szczęśliwa, że jak na razie wszystko idzie dobrze, kiedy zorientowała się, że jej współtowarzysz gdzieś zniknął. Drugi raz tego samego dnia skarciła się za swoją naiwność i głupotę. No bo jak można być taką idiotką – myślała – i uwierzyć w dobroduszność Ślizgonów. Pewnie jest już daleko stąd lub, co gorsza poszedł po jakiegoś nauczyciela. Szybkim krokiem skierowała się do wyjścia z biblioteki, a nogi trzęsły jej się ze zdenerwowania, w końcu była prefektem naczelnym i nie mogła pozwolić sobie na takie wybryki. Ostatni raz obejrzała się za siebie , by sprawdzić czy niczego nie zapomniała , kiedy poczuła czyjąś silną dłoń na swoim ramieniu i szept zaraz przy jej uchu:
- Musimy się stąd zmywać , szybko – szarpnął ją w stronę wyjścia.
Hermionie ulżyło, gdy okazało się, że był to Blaise. Wyszli Az pomieszczenie i dopiero teraz Hermiona mogła odetchnąć z ulgą. Zabini zamknął drzwi do biblioteki i już mieli rozchodzić się w swoje strony, lecz coś im przeszkodziło. Usłyszeli głos pani Pince, która usilnie kogoś do czegoś przekonywała. Osoby te były coraz bliżej i Gryfonka mogła rozróżnić o czym rozmawiali. Bibliotekarka tłumaczyła, że słyszała kogoś w bibliotece o zgrozo… Snape’owi. Jej najgorsze wizje się sprawdziły, a kroki były coraz głośniejsze, byli skończeni. Zabini pewnie w tym samym momencie zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa bo złapał ją za rękę i gwałtownie pociągnął w stronę bocznego korytarza. Hermiona chciała krzyknąć przerażona, ale chłopak zasłonił jej usta dłonią.
- Faktycznie – głos opiekuna sprawił, że oboje bali się nawet oddychać – drzwi są otwarte, pewnie użyto zaklęcia Alohomora. Sprawdź, czy nic nie zniknęło – wraz z wypowiedzeniem tych słów Ślizgon zaklął pod nosem – a ja rozejrzę się w najbliższym otoczeniu – powiedział i zmierzył wzrokiem cały korytarz przymrużonymi oczami, jakby ściany miały mu za chwile wyjawić sekret ich obecności w bibliotece. Teraz przerażenie tych dwojga było już nie do opisania. Ruszyli biegiem przed siebie co chwile zakręcając. Prowadził Ślizgon, który prowadził ich coraz niżej, do lochów. Stanęli przed ścianą prowadzącą do Pokoju Wspólnego Slytherinu.
- Może wejdziesz? – zapytał z nadzieją w głosie Ślizgon.
- Nie, jak uciekaliśmy to w głowę się nie uderzyłam – zażartowała Hermiona i obydwoje zaśmiali się.
- To ja będę już szła – powiedziała Gryfonka, gdy już przestali rechotać trzymając się za brzuchy – ktoś mógłby sobie jeszcze coś pomyśleć.
- Wstydzisz się ze mną pokazywać ? – Zabini był całkowicie poważny.
- Nie, to nie tak – tłumaczyła się lekko zmieszana Hermiona – po prostu uczniowie nie są przyzwyczajeni do widoku Gryfonów obok Ślizgonów, którzy na dodatek nie chcą się pozabijać.
- W takim razie do jutra – powiedział i uśmiechnął się lekko w stronę dziewczyny.
- Jak to? – Gryfonkę mimo wszystko zaniepokoiło to, że znów chce się z nią spotkać. Czy to podstęp? – przemknęło jej przez myśl - Może Malfoy kazał mu zdobyć moje zaufanie i…
- No tak – głos Blaise’a wyrwał ja z zamyśleń – jutro jest spotkanie prefektów. Nie otrzymałaś informacji?
- Pewnie wisi w Pokoju Wspólnym. Pójdę zobaczyć.
Odwróciła się na pięcie i odeszła parę kroków, kiedy Zabini znów się odezwał:
- Musisz wiedzieć, że będę za twoim pomysłem.
- Jak to? – Gryfonka była zszokowana.
Ślizgon wzruszył ramionami.
- Sam jestem za tym, aby poprawić kontakty między domami, a w szczególności między Gryffindorem i Slytherinem – puścił jej perskie oczko.
- To dla tego mi pomogłeś?
- Między innymi.
Hermiona posłała mu ciepły uśmiech i w znacznie lepszym humorze skierowała się do swojego domu.
Cała drogę zajęły jej rozmyślenia o zachowaniu Ślizgona. Zastanawiała się, czy to naprawdę możliwe, że się zmienił. Wojna pewnie zostawiła w jego sercu nieodwracalne skutki, ale zarazem wielkie zmiany. Skwitowała swoje myśli tym, że dobrze jest mieć Zabiniego po swojej stronie na jutrzejszym zebraniu, będzie miała większe szanse na wdrążenie swojego planu w życie. Przekroczyła próg Pokoju Wspólnego, który jak zwykle był niezwykle zatłoczony, poodpowiedała na przyjazne zaczepki ze strony znajomych i od podeszła do miejsca, gdzie zawsze pojawiają się istotne informacje i faktycznie, informacja o spotkaniu już tam była.
ZAWIADOMIENIE
Prefekt naczelna Hermiona Granger wraz z prefekt Gryffindoru Ginewrą Weasley proszone są o wstawienie się na spotkanie prefektów Hogwartu do gabinetu dyrektora dnia 14 listopada ( wtorek ) na godzinę 18:00 w celu omówienia kilku ważnych kwestii organizacyjnych.
Z poważaniem
Minerva McGonnagal.
Z szerokim uśmiechem na twarzy skierowała się do swojego dormitorium, a po dotarciu do niego rzuciła się na niezwykle wygodne łóżko . Zaliczyła ten dzień do bardzo udanych i w oka mgnieniu zasnęła.
~~~~~~~~~~~~
Rozdział wcześniej niż planowałam, ale to nawet lepiej bo jutro będę miała więcej czasu i zajmę się rozdziałem 4 :)
\Dziękuje za wszystkie komentarze, to dzięki nim rozdział jest szybciej, bo jak już napisałam w poprzedniej notce, to one pobudzają moją wenę.
Trzymajcie się ciepło i komentujcie, Avis.